poniedziałek, 23 marca 2015

rozdział 18 " Mroczny Pan nadchodzi cz.1"

 Hej! Oto rozdział 18, udało mi się coś wymyślić ;) Mam nadzieję, że się spodoba zapraszam do czytania i komentowania ;)

*************************************************************************************

Zeszliśmy na dół jako para. Dopiero teraz zauważyłam, że nie ma z nami Argei i Iana. Rozsiadłam się na sofie, na fotelu siedział Harry. Wyjęłam księgę zaklęć i zaczęłam czytać. Czułam wzrok mojego chłopaka, ah ja to cudownie brzmi.
- Harry gdzie jest Argea i Ian?- nie zdążył odpowiedzieć bo domu wpadła zdyszana Argea, a za nią Ian. Niósł torbę owoców,a raczej samych pomarańczy i jabłek.
- o wilku moja-odezwał się Harry, zaśmiałam się pod nosem
- co? Rozmawialiście o nas? - zapytał Ian kładąc owoce na stoliku
- właśnie się zastanawiałam gdzie was wywiało?
- aaa jak widzisz byliśmy po coś do jedzenia – wyjaśniła Argea poprawiając swoje rozczochrane włosy.
- tylko dlaczego jesteś taka zdyszana?
- dlaczego? Bo gonił mnie mały smok!
- który uznał, że Argea jest jego mamą – zaśmiał się Ian, uśmiechnęłam się. Argea usiadła obok mnie. Już wiedziałam o co będzie pytać.
- przykro mi, że straciłaś swoją ciocię – westchnęłam – nie martw się jakoś się wszystko ułoży – uśmiechnęłam się nie pewnie. Argea mnie przytuliła na pocieszenie, kiedy mnie już puściła Nareszcie mogłam złapać oddech, jak na taką dziewczynę ma niezwykle mocny uścisk. Nawet nie zauważyłam kiedy za oknem zrobiło się ciemno. No cóż tak właśnie szybko mija czas w takim wspaniałym towarzystwie. Moje zmęczenie dawało już swoje znaki, oczy same mi się zamykały. Wtedy mnie olśniło.
- o matko! - krzyknęłam zrywając się z sofy
- co? - zapytał Ian
- zwiady! - krzyknęłam podbiegając do drzwi, w tym samym ktoś zapukał otworzyłam drzwi. Stał w nich Sączysmark i bliźniaki. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo bliźniaki już wparowali do środka tak samo jak Smark. Zamknęłam drzwi i oczekiwałam wyjaśnień.
- dziś na zwiady na lecimy bo przylatuje Marazmor i każdy ucieka do domów, a my nie możemy nigdzie latać – rzekł Smark – nieźle się tu urządziliście – całkiem byłam zdezorientowana.
- eee dzięki? Słuchaj co to jest ten Marazmor? - zapytałam zabierając Mieczykowi veritaserum
- idźcie do Czkawki lub do Śledzika oni wam wyjaśnią.. o! Co to? Czyżby macie tu jakieś śmiercionośne narzędzia? - zapytał z uśmiechem wskazując na gitarę
- o to ci chodzi? - zapytała Argea biorąc instrument do rąk
- no tak!
- to nie to nie jest żadna broń to jest instrument, na nim się gra
- aaa to tak jak Pyskacz gra na fletni? - dodał zaciekawiony Mieczyk, który dorwał się do innych eliksirów
- no może bo nie znam tego Pyskacza – odpowiedziała Argea
- to jest... - zaczął mówić Smark, lecz mu przerwałam
- dobra, dobra wracając do rzeczy ten Marazmor jest aż taki niebezpieczny, że nie możemy nigdzie polecieć? Nie możecie go.. no ten oswoić? - zapytałam Smark się tylko zaśmiał
- nie możemy bo podobno jest tak przerażający, że na sam jego widać jesteś sparaliżowany ze strachu
- aha?
- aaaaaaaaaaa! - odwróciłam się do bliźniaków – to coś się przyssało! - krzyczał Mieczyk, a jego siostra trzymała rozgwiazdę na jego twarzy. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Biegali po całym salonie robiąc niezły bałagan. W końcu Mieczyk oderwał rozgwiazdę i tym razem to on zaczął gonić Szpadkę. Tyle, że wybiegli za dwór. Rozglądnęłam się po pokoju niezły bałagan to oni zdecydowanie potrafią zrobić.
- to cześć tyle chciałem wam powiedzieć no chyba, że mogę tu z wami posiedzieć ….
- nie! Do widzenia zobaczymy się jutro na arenie – Argea zaczęła pchać Sączysmarka za drzwi
- no ale...
- do widzenia!- powiedziała i zamknęła drzwi. Wszyscy spojrzeliśmy na nią zdziwieni, nigdy tak się nie zachowuje.
- no co?
- nie nic – powiedział ze śmiechem Harry, Argea ciężko odetchnęła i usiadła na swoim miejscu. Przy użyciu zaklęcia szybko pozbyłam się bałaganu.
- nie wiem jak wy ale ja już idę spać – powiedziałam idąc schodami
- odprowadzić cię? - zapytał Harry, zaśmiałam się i szybko odpowiedziałam
- nie trzeba jeszcze trafię do pokoju - poszłam na górę, od razu się położyłam. Wtedy poczułam się strasznie słabo, zrobiło mi się ciemno przed oczami. Nagle pojawił się obraz śmierci mojej cioci. Była związana Mroczny Pan i jeden ze śmierciożerców coś do niej mówili, niestety nie mogłam się przyjrzeć twarzy śmierciożercy bo miał maskę. Widziałam jak rzuca na nią klątwę cruciatus. Lecz Jennifer dalej nic nie mówiła, łzy mi napłynęły do oczu. W końcu widziałam jak Mroczny Pan się wkurzył i odszedł wcześniej mówiąc coś do swojego sługi. Śmierciożerca zrobił to co myślałam rzucił pierwsze zaklęcie niewybaczalne – uśmiercające. Ujrzałam tylko błysk zielonego światła, którego w życiu już i tak widziałam za wiele. Powróciłam do rzeczywistości to była wizja Mroczny Pan może wniknąć do mojego umysłu, a ja nie potrafię się przed tym bronić. Leżałam i płakałam w końcu usnęłam ze zmęczenia ale sny również mi dziś nie służyły. Znowu ten sam obraz i zielony błysk. Obudziłam się cała zalana potem, Argea już była w pokoju i spała. Zarzuciłam swój cienki sweterek i cichutko poszłam na dół. Chłopaki znowu spali w salonie, skoro śpią na kanapie to po co im pokój? Poszłam do kuchni wzięłam szklankę wody i napiłam się. Usłyszałam jakieś szmery.
- Natriiiiiiaaaaa czy to ty? - zapytał zaspany Harry
- tak to ja
czemu nie śpisz?– zapytał podchodząc do mnie, odstawiłam szklankę i się już nie odwróciłam w jego stronę.
- nie mogę spać - odpowiedziałam cicho ręce oparłam o blat i się wpatrywałam w wodę.
- czy coś się stało? - zapytał czule, tylko westchnęłam. Harry mnie odwrócił w swoją stronę byliśmy bardzo blisko siebie. Spuściłam wzrok nie chciałam mu nic mówić, więc skłamałam.
- nie wszystko ok
- nie sądzę. Powiedz mi co się stało?- delikatnie uniósł mój podbródek teraz mogłam mu spojrzeć w oczy. - przede mną nic nie ukryjesz – uniosłam lekko kąciku ust
- wiem
- to mi powiedz co się stało
- Mroczny Pan nadchodzi – powiedziałam niemal, że szeptem.
- to wiemy i tym się aż tak przejmujesz, że nie śpisz w nocy?
- jak on mi nie daje spać.- Harry był zaskoczony, lecz nie odsunął się nawet o milimetr. Cały czas trzymał swoją ręce na moich biodrach. - nic nie rozumiesz prawda?
- no n-nie bardzo
- miałam wizję jak zabija... m-moją ciocię. Specjalnie mi to pokazał abym się załamała i.... - już nie mogłam nic wykrztusić.
- będzie dobrze - powiedział cicho, kiwnęłam głową. Już mieliśmy się pocałować kiedy usłyszeliśmy huk i jęki z salonu. Rzuciliśmy sobie porozumiewawcze spojrzenie i tam poszliśmy. Był tam spory bałagan, jedna z szafek się przewróciła. Hmm ciekawe dlaczego? Obok szafki leżał Ian przywalony miotłami i książkami. Próbował stamtąd wyleźć Harry szybko mu pomógł. Porozglądałam się po pokoju reszta jest w całości to co on w takim razie robił?
- co ty stary robiłeś? -zapytał Harry, pomagając mu wstać
- eee wiesz że nawet nie wiem – odparł
- może lunatykowałeś? - zapytałam
- ty! Może rzeczywiście lunatykowałem następnym razem chce wyjść na dach i z niego skoczyć i przeżyć! - odparł z radością. Spojrzałam zdziwiona na Harrego ten tylko wzruszył ramionami. Ian narobił niezłego bałaganu, tym razem „posprzątał” Harry. Było już grubo po północy siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Harry i Ian siedzieli na kanapie a ja siedziałam na fotelu. Nogi wyłożyłam na oparcie na ręce [dp od aut.: nie wiem, jak się to nazywa więc będzie oparcie;)]. Niedługo później zaczęło ogarniać mnie zmęczenie, oparłam głowę o rękę i przymknęłam oczy tylko na chwilę.
- Natria! - krzyknął Ian, aż podskoczyłam i spadłam na ziemie.
- co?! Co?! - wykrzyczałam
-chyba już śpisz – zaśmiał się
- ha ha ha bardzo śmieszne – wstałam, otrzepałam spódnice i usiadłam z powrotem na fotelu.
- jesteś śpiąca? -zapytał Harry
- nie tylko na chwilę przymknęłam oczy, a wy od razu musicie mnie straszyć. - uśmiechnęłam się oni odwzajemnili ten gest. Zaczęliśmy rozmawiać o Berserkach i o tym Dagurze. I znowu te pół godziny gdzieś uciekło tylko, że tym razem zmęczenie i senność wygrały, zasnęłam.


Perspektywa: Harry
Rozmawialiśmy i rozmawialiśmy, aż Natria znowu usnęła. Ian próbował ją znowu wystraszyć ale nic z tego tym razem na pewno śpi.
- jakbyś nie zauważył Natria usnęła – powiedział po chwili wracając na swoje miejsce.
- no co ty nie powiesz – odpowiedziałem
- słuchaj to weź ją może na górę do jej pokoju przecież to będzie twoja dziewczyna – powiedział Ian z szerokim uśmiechem
- szczerze to jest już moja dziewczyna – odparłem
- co?! Jak?! Kiedy?! - uciszyłem go
- cicho! Bo ją obudzisz
- ile ja w takim razie spałem, że nawet nie wiem że Natria to twoja dziewczyna? - zaśmiałem się
- jesteśmy razem dopiero od wczorajszego wieczoru
- to tym bardziej czemu mi nie powiedziałeś jak tu gadaliśmy?
- nie wiem wypadło mi z głowy
- jasne... - przekręciłem oczami
- okej,okej lepie idź ją zanieś na górę ja już chyba też pójdę spać nie chce znowu zasnąć w salonie i żeby dziewczyny znowu zrobiły nam jakieś zdjęcia – rzekł Ian rozciągając się, poszedł na górę zostałem sam z śpiącą Natrią. Podniosłem ją z fotela i powoli szedłem po schodach aby jej nie obudzić. Wyglądała pięknie jak spała, była taka leciutka, że prawie jej nie czułem. Otworzyłem nogą drzwi do jej sypialni, Argea spała rozwalona na całe łóżko, mamrocząc coś pod nosem. Ułożyłem delikatnie Natrię na jej łóżku, przykryłem kocem i jeszcze raz spojrzałem na nią, chyba tym razem miała spokojny sen. czule ją pocałowałem w policzek i wyszedłem z pokoju. Idąc do własnego, na łóżku siedział Ian. Już wiedziałem, że prędko tej nocy nie usnę. Zaczął wypytywać o mnie i o Natrię, kto o tym wie itp.
- na razie nie wie o tym nikt prócz ciebie nie wiem jak Argea
- aha. Czyli jednak ty ją kochasz a ona ciebie
- tak na to wygląda. Teraz musimy tobie znaleźć dziewczynę – zaśmiałem się
- co?!
- no co? Ty mi nie dawałeś żyć abym się umówił z Natrią, teraz ja się tobie odwdzięczę
- jasne jasne to ja w takim razie idę spać - zaśmialiśmy się i poszliśmy spać. Ian strasznie chrapał, nie wiem jakim cudem ale wszystkie jego poduszki znalazły się na ziemi, a koc tylko w połowie. Cóż on to będzie sprzątał w końcu to jego łóżko. Zamknąłem oczy i przeniosłem się do krainy snów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz