wtorek, 17 marca 2015

rozdział 17 "Zrobić ten pierwszy krok, jest najtrudniej"

Wena powraca! Ale na jak długo? Tego nie wiem, ale oto 17 rozdział ;)

*************************************************************************************

Ja, Ian i Argea szliśmy przez wioskę, nie odzywaliśmy się do siebie. Każdy z nas wszystko musiał przemyśleć. Jednakże my jakoś przeżyjemy w związku śmiercią Jennifer, gorzej z Natrią na dodatek nie umie opanować tej mocy kiedy jest zła. Już to zauważyłem ostatnio jak Ian coś tam rozwalił trochę się na niego wkurzyła i zamroziła mu uszy. Wyglądał jak jakiś zabłąkany bałwan, któremu nagle się oberwało w nos. Chociaż bałwany nie mogą ożyć. Wracając do rzeczy, trzeba znaleźć Natrię i to jak najszybciej. W tej samej chwili Argea, powiedziała to o czym właśnie myślałem.
- pasowałoby znaleźć Natrię. No nie?
- tak, Harry pójdzie po nią – Ian posłał mi chytry uśmieszek
- niby czemu ja?
- Harry... jej na tobie zależy chyba o tym wiesz. Potrzebuje twojego wsparcia. A tak w ogóle muszę iść po jakieś owoce, a Ian idzie ze mną
-co?! – odparł Ian
- ktoś mi musi nieść te owoce -rzekła śmiejąc się – to co Harry pójdziesz po nią?
- no dobra. Tylko gdzie ona może być?
- może nad urwiskiem? Nie wiem poszukaj trochę – rzekła i pociągnęła Iana za rękę w stronę małego sadu. No pięknie gdzie ona mogła pójść? Oczywiście, że myślałem aby jej poszukać ale razem z resztą. Tyle się dziś wydarzyło na dodatek usłyszałem jak rozmawia z Argeą na mój temat. Muszę jej w końcu powiedzieć co do niej czuje i że się w niej chyba zakochałem? Ja zakochałem? Serio?! Cóż to jest właśnie życie.
Kierowałem się na urwisko i rzeczywiście była tam Natria. W okół było mnóstwo wysokich krzaków więc trudno było ją zauważyć. Siedziała pod drzewem patrząc na morze. Nogi podkuliła do siebie, wiatr rozwiewał jej platynowe włosy. Oczy niebieskie w promieniach zachodzącego słońca wyglądały tak magicznie, tak niesamowicie. Jednym słowem wyglądała pięknie. Było mi jej szkoda, wiem że jest to dla cios prosto w serce stracić osobę na której nam najbardziej na świecie zależało. Podszedłem do niej i spokojnie zapytałem.
- jak się trzymasz? - wiem, wiem trochę dziwne pytanie. Przecież to oczywiste, że jest w złym stanie!
- jakoś się trzymam. Tylko ciągle nie może to do mnie dotrzeć, że jej już nie ma – powiedziała przez łzy. Usiadłem obok niej
- wszystko będzie dobrze – nasze spojrzenia się spotkały. Dopiero teraz zauważyłem, że jej makijaż nadal się trzymał. Spojrzała z powrotem na morze
- nie wiem Harry już nic raczej nie będzie tak samo – mówiła z coraz większym płaczem. Co ja mam robić? Jak ją pocieszyć? - odnalazłam ją dopiero dwa lata temu, a już mi ją odbierają – wybuchła płaczem. Delikatnie ją objąłem talii i przytuliłem do siebie. Sam się zdziwiłem skąd taki pomysł, a co najważniejsze,skąd odwaga, aby to zrobić. Poczułem jak cała się trzęsie,czułem od niej lekkie chłodne powietrze co mi wcale nie przeszkadzało. Przytuliłem ją mocniej, niech wie,że jest bezpieczna, trzymałem ją w swoich objęciach póki się nie uspokoiła.


Perspektywa: Natria
Po tym jak Harry mnie objął i przytulił. Wtuliłam się w jego ubranie, za nic nie chciałam aby mnie puścił. W jego ramionach czułam się bezpiecznej, nawet nie wiedziałam czemu. Łzy spływały mi po policzkach na pewno część jego bluzki jest mokra. Poczułam jak mocniej mnie przytula, nie wiedziałam co mam robić. Cały tam tak siedziałam wtulona w Harrego ze słonymi łzami. W końcu łzy ustały, nadal byłam w rozpaczy, ale chyba już wykorzystałam wszystkie łzy. Pomimo, że się uspokoiłam nadal byłam w ramionach Harrego. W jego silnych, dobrze umięśnionych ramionach gdzie byłam tylko słabą, kruchą osóbką. Zamknęłam oczy, szum morza, powiewy chłodnego, rześkiego wiatru. Wszystko to co lubię, ale najważniejsze jest to, że jest tu Harry. Dłużej już nie mogę tego ciągnąć. Ukrywać swoje uczucia do niego, a co jeśli on mnie nie darzy tym samym uczuciem? Co jeśli mnie odtrąci? Rozum mówi jedno, a serce podpowiada coś innego. Najwyraźniej Harry zauważył moje zmęczenie, mało brakowało, abym zasnęła wtulona do niego.
- może wracajmy do domu? - podniosłam wzrok i kiwnęłam głową. Wstał i podał mi rękę, chwyciłam ją i również wstałam z ziemi. Poszliśmy do domu, przypomniałam sobie że mamy dziś w nocy wylecieć na zwiady z jeźdźcami.
- kiedy lecimy na zwiady?- zapytałam Harrego, dochodząc do domu
- nie jestem przekonany abyś ty leciała – odpowiedział, weszliśmy do środka. Od razu poczułam miłe ciepło, usiadłam na kanapie, a on obok mnie.
- niby dlaczego? No dobra może jestem trochę przybita z powodu śmierci Jennifer. Ale chcę lecieć z wami – nieco się przybliżyłam do niego. Nagle mnie olśniło „ Kamień podsłuchu” jest to kamień, który zmienia się kraba i może podsłuchać rozmowy. Nawet chyba go wzięłam [dp. od aut. To te kraby z „Piraci z Karaibów: Na krańcu świata”, wtedy co Jack Sparrow był na pustyni i te krabo-kamienie przesunęły Czarną Perłę]
- no tak! - wykrzyknęłam wstając z sofy.
- co?- zapytał zdumiony Harry, również wstał z sofy i oczekiwał odpowiedział
- pewnie się boisz, że jak będziemy np. podsłuchiwać rozmowę Dagura to nas złapią? Prawda?
- no... t-tak
- mam na to sposób – pobiegłam na schody, rzucając do Harrego – no chodź – pobiegł za mną. Wbiegłam do pokoju, wszystko było ładnie poukładane i na swoich miejscach. Podeszłam do średniej skrzyni przy ścianie. Harry stał i patrzył zdziwiony na to co robię.
- pamiętasz może te kraby co wyglądały jak kamienie i potrafiły się w nie zmieniać
- no tak
- to dobrze, można je wykorzystać również do podsłuchiwania. Wydaje mi się, że nawet wzięłam kilka – zaczęłam przeszukiwać skrzynię – no gdzie one są?!
- może ich nie wzięłaś. Z resztą my tylko idziemy zobaczyć czy sama Wiesz Kto wysłał tu Śmierciożerców. Resztą zajmą się jeźdźcy – rzekł Harry, wstałam zrezygnowana i oparłam się o ścianę.
- ale mogły by się przydać - powiedziałam cicho pod nosem, krzyżując ręce na piersi, ale jednak nie za cicho, aby Harry mnie nie usłyszał. Zaśmiał się tylko pod nosem. Powoli zaczął się do mnie zbliżać. Moje serce zaczęło walić jakby zaraz miało wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Zaczęłam myśleć co się zaraz może stać, ale szybko postawiłam, że niech się dzieje co chce. Stałam pod ścianą wpatrując się w jego zbliżające się, piękne oczy.


Perspektywa: Harry
Byłem coraz bliżej Natrii, nie wiedziałem co robię, nie myślałem. Tym razem słuchałem się głosu serca. Czułem jak nogi się pod de mną uginają, lecz dalej szedłem do Natrii. Stała pod tą ścianą, patrzyłem jej prosto w oczy, a ona mi. Kiedy dzieliły nas zaledwie kilka centymetrów, objąłem ją w talii i przyciągnąłem do siebie. Stykaliśmy się ciałami, czułem na twarzy jej przyśpieszony oddech. Wtedy to się stało nasze wargi złączyły się! Od tak dawna o tym marzyłem, odwzajemniła pocałunek więc mi ulżyło. Poczułem jak kładzie mi swoje dłonie na torsie. Objąłem ją mocniej, teraz nie było żadnej przestrzeni między nami. Przestało mnie interesować to co się dzieje wokół, liczyło się tylko to, że jesteśmy tu we dwoje.


Perspektywa: Natria
Po tym jak Harry mnie pocałował, serce o mało mi nie wyskoczyło. Odwzajemniłam pocałunek położyłam ręce na jego torsie, a on przyciągną mnie jeszcze bliżej do siebie. Czułam się jak w niebie, jego usta były... no... aż mi trudno opisać. Czyli jednak on mnie kocha jak dobrze, że to on zrobił ten pierwszy krok, ja bym się bała, że mnie odtrąci. Wyłączyłam myślenie i cieszyłam się tą chwilą. Nasze pocałunki były namiętne, ale na tym poprzestaliśmy. W końcu zabrakło nam tchu i się od siebie oderwaliśmy. Patrzyliśmy sobie w oczy, czułam że moje policzki są całe czerwone. Uśmiechnął się do mnie, również się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co powiedzieć całkiem jakby mi odebrało mowę. Na szczęście Harry mi to ułatwił i to on zaczął mówić.
- Natria słuchaj ja się w tobie.. zakochałem. Chciałem ci to już dawno powiedzieć, ale brakło mi odwagi. Kocham cię – jak to wypowiedział serce znowu zaczęło mi szaleć.
- ja ciebie też – odpowiedziałam. A nasze usta ponownie się złączyły, ten pocałunek również trwał przez dłuższą chwilę. Nie wierzę!!! Harry jednak mnie kocha! Kiedy nasz pocałunek się zakończył oparłam głowę o jego tors. Chwilę tak staliśmy przytuleni, w końcu nie musiałam się obawiać, że nie odwzajemnia moich uczuć.
- yyy Natria?
- hm?
- słuchaj ja się tylko zastanawiam czy... czy nie byłabyś no.. ehem moją dziewczyną? - podniosłam wzrok widziałam, że jest zakłopotany. W zamian za odpowiedź czule go pocałowałam.
- czyli się zgadzasz?
- oczywiście kocham cię Harry – uśmiechnęłam się niego, a on również do mnie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz