*************************************************************************************
Ja, Ian i Argea szliśmy przez wioskę, nie
odzywaliśmy się do siebie. Każdy z nas wszystko musiał
przemyśleć. Jednakże my jakoś przeżyjemy w związku śmiercią
Jennifer, gorzej z Natrią na dodatek nie umie opanować tej mocy
kiedy jest zła. Już to zauważyłem ostatnio jak Ian coś tam
rozwalił trochę się na niego wkurzyła i zamroziła mu uszy.
Wyglądał jak jakiś zabłąkany bałwan, któremu nagle się
oberwało w nos. Chociaż bałwany nie mogą ożyć. Wracając do
rzeczy, trzeba znaleźć Natrię i to jak najszybciej. W tej samej
chwili Argea, powiedziała to o czym właśnie myślałem.
-
pasowałoby znaleźć Natrię. No nie?
-
tak, Harry pójdzie po nią – Ian posłał mi chytry uśmieszek
-
niby czemu ja?
-
Harry... jej na tobie zależy chyba o tym wiesz. Potrzebuje twojego
wsparcia. A tak w ogóle muszę iść po jakieś owoce, a Ian idzie
ze mną
-co?!
– odparł Ian
-
ktoś mi musi nieść te owoce -rzekła śmiejąc się – to co
Harry pójdziesz po nią?
-
no dobra. Tylko gdzie ona może być?
-
może nad urwiskiem? Nie wiem poszukaj trochę – rzekła i
pociągnęła Iana za rękę w stronę małego sadu. No pięknie
gdzie ona mogła pójść? Oczywiście, że myślałem aby jej
poszukać ale razem z resztą. Tyle się dziś wydarzyło na dodatek
usłyszałem jak rozmawia z Argeą na mój temat. Muszę jej w końcu
powiedzieć co do niej czuje i że się w niej chyba zakochałem? Ja
zakochałem? Serio?! Cóż to jest właśnie życie.
Kierowałem się na urwisko i rzeczywiście była
tam Natria. W okół było mnóstwo wysokich krzaków więc trudno
było ją zauważyć. Siedziała pod drzewem patrząc na morze. Nogi
podkuliła do siebie, wiatr rozwiewał jej platynowe włosy. Oczy
niebieskie w promieniach zachodzącego słońca wyglądały tak
magicznie, tak niesamowicie. Jednym słowem wyglądała pięknie.
Było mi jej szkoda, wiem że jest to dla cios prosto w serce stracić
osobę na której nam najbardziej na świecie zależało. Podszedłem
do niej i spokojnie zapytałem.
-
jak się trzymasz? - wiem, wiem trochę dziwne pytanie. Przecież to
oczywiste, że jest w złym stanie!
-
jakoś się trzymam. Tylko ciągle nie może to do mnie dotrzeć, że
jej już nie ma – powiedziała przez łzy. Usiadłem obok niej
-
wszystko będzie dobrze – nasze spojrzenia się spotkały. Dopiero
teraz zauważyłem, że jej makijaż nadal się trzymał. Spojrzała
z powrotem na morze
-
nie wiem Harry już nic raczej nie będzie tak samo – mówiła z
coraz większym płaczem. Co ja mam robić? Jak ją pocieszyć? -
odnalazłam ją dopiero dwa lata temu, a już mi ją odbierają –
wybuchła płaczem. Delikatnie ją objąłem talii i przytuliłem do
siebie. Sam się zdziwiłem skąd taki pomysł, a co
najważniejsze,skąd odwaga, aby to zrobić. Poczułem jak cała się
trzęsie,czułem od niej lekkie chłodne powietrze co mi wcale nie
przeszkadzało. Przytuliłem ją mocniej, niech wie,że jest
bezpieczna, trzymałem ją w swoich objęciach póki się nie
uspokoiła.
Perspektywa:
Natria
Po tym jak Harry mnie objął i przytulił. Wtuliłam
się w jego ubranie, za nic nie chciałam aby mnie puścił. W jego
ramionach czułam się bezpiecznej, nawet nie wiedziałam czemu. Łzy
spływały mi po policzkach na pewno część jego bluzki jest mokra.
Poczułam jak mocniej mnie przytula, nie wiedziałam co mam robić.
Cały tam tak siedziałam wtulona w Harrego ze słonymi łzami. W
końcu łzy ustały, nadal byłam w rozpaczy, ale chyba już
wykorzystałam wszystkie łzy. Pomimo, że się uspokoiłam nadal
byłam w ramionach Harrego. W jego silnych, dobrze umięśnionych
ramionach gdzie byłam tylko słabą, kruchą osóbką. Zamknęłam
oczy, szum morza, powiewy chłodnego, rześkiego wiatru. Wszystko to
co lubię, ale najważniejsze jest to, że jest tu Harry. Dłużej
już nie mogę tego ciągnąć. Ukrywać swoje uczucia do niego, a co
jeśli on mnie nie darzy tym samym uczuciem? Co jeśli mnie odtrąci?
Rozum mówi jedno, a serce podpowiada coś innego. Najwyraźniej
Harry zauważył moje zmęczenie, mało brakowało, abym zasnęła
wtulona do niego.
-
może wracajmy do domu? - podniosłam wzrok i kiwnęłam głową.
Wstał i podał mi rękę, chwyciłam ją i również wstałam z
ziemi. Poszliśmy do domu, przypomniałam sobie że mamy dziś w nocy
wylecieć na zwiady z jeźdźcami.
-
kiedy lecimy na zwiady?- zapytałam Harrego, dochodząc do domu
-
nie jestem przekonany abyś ty leciała – odpowiedział, weszliśmy
do środka. Od razu poczułam miłe ciepło, usiadłam na kanapie, a
on obok mnie.
-
niby dlaczego? No dobra może jestem trochę przybita z powodu
śmierci Jennifer. Ale chcę lecieć z wami – nieco się
przybliżyłam do niego. Nagle mnie olśniło „ Kamień podsłuchu”
jest to kamień, który zmienia się kraba i może podsłuchać
rozmowy. Nawet chyba go wzięłam [dp. od aut. To te kraby z „Piraci
z Karaibów: Na krańcu świata”, wtedy co Jack Sparrow był na
pustyni i te krabo-kamienie przesunęły Czarną Perłę]
-
no tak! - wykrzyknęłam wstając z sofy.
-
co?- zapytał zdumiony Harry, również wstał z sofy i oczekiwał
odpowiedział
-
pewnie się boisz, że jak będziemy np. podsłuchiwać rozmowę
Dagura to nas złapią? Prawda?
-
no... t-tak
-
mam na to sposób – pobiegłam na schody, rzucając do Harrego –
no chodź – pobiegł za mną. Wbiegłam do pokoju, wszystko było
ładnie poukładane i na swoich miejscach. Podeszłam do średniej
skrzyni przy ścianie. Harry stał i patrzył zdziwiony na to co
robię.
-
pamiętasz może te kraby co wyglądały jak kamienie i potrafiły
się w nie zmieniać
-
no tak
-
to dobrze, można je wykorzystać również do podsłuchiwania.
Wydaje mi się, że nawet wzięłam kilka – zaczęłam przeszukiwać
skrzynię – no gdzie one są?!
-
może ich nie wzięłaś. Z resztą my tylko idziemy zobaczyć czy
sama Wiesz Kto wysłał tu Śmierciożerców. Resztą zajmą się
jeźdźcy – rzekł Harry, wstałam zrezygnowana i oparłam się o
ścianę.
-
ale mogły by się przydać - powiedziałam cicho pod nosem,
krzyżując ręce na piersi, ale jednak nie za cicho, aby Harry mnie
nie usłyszał. Zaśmiał się tylko pod nosem. Powoli zaczął się
do mnie zbliżać. Moje serce zaczęło walić jakby zaraz miało
wyskoczyć mi z klatki piersiowej. Zaczęłam myśleć co się zaraz
może stać, ale szybko postawiłam, że niech się dzieje co chce.
Stałam pod ścianą wpatrując się w jego zbliżające się, piękne
oczy.
Perspektywa:
Harry
Byłem
coraz bliżej Natrii, nie wiedziałem co robię, nie myślałem. Tym
razem słuchałem się głosu serca. Czułem jak nogi się pod de mną
uginają, lecz dalej szedłem do Natrii. Stała pod tą ścianą,
patrzyłem jej prosto w oczy, a ona mi. Kiedy dzieliły nas zaledwie
kilka centymetrów, objąłem ją w talii i przyciągnąłem do
siebie. Stykaliśmy się ciałami, czułem na twarzy jej
przyśpieszony oddech. Wtedy to się stało nasze wargi złączyły
się! Od tak dawna o tym marzyłem, odwzajemniła pocałunek więc mi
ulżyło. Poczułem jak kładzie mi swoje dłonie na torsie. Objąłem
ją mocniej, teraz nie było żadnej przestrzeni między nami.
Przestało mnie interesować to co się dzieje wokół, liczyło się
tylko to, że jesteśmy tu we dwoje.
Perspektywa:
Natria
Po
tym jak Harry mnie pocałował, serce o mało mi nie wyskoczyło.
Odwzajemniłam pocałunek położyłam ręce na jego torsie, a on
przyciągną mnie jeszcze bliżej do siebie. Czułam się jak w
niebie, jego usta były... no... aż mi trudno opisać. Czyli jednak
on mnie kocha jak dobrze, że to on zrobił ten pierwszy krok, ja bym
się bała, że mnie odtrąci. Wyłączyłam myślenie i cieszyłam
się tą chwilą. Nasze pocałunki były namiętne, ale na tym
poprzestaliśmy. W końcu zabrakło nam tchu i się od siebie
oderwaliśmy. Patrzyliśmy sobie w oczy, czułam że moje policzki są
całe czerwone. Uśmiechnął się do mnie, również się
uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co powiedzieć całkiem jakby mi
odebrało mowę. Na szczęście Harry mi to ułatwił i to on zaczął
mówić.
-
Natria słuchaj ja się w tobie.. zakochałem. Chciałem ci to już
dawno powiedzieć, ale brakło mi odwagi. Kocham cię – jak to
wypowiedział serce znowu zaczęło mi szaleć.
-
ja ciebie też – odpowiedziałam. A nasze usta ponownie się
złączyły, ten pocałunek również trwał przez dłuższą chwilę.
Nie wierzę!!! Harry jednak mnie kocha! Kiedy nasz pocałunek się
zakończył oparłam głowę o jego tors. Chwilę tak staliśmy
przytuleni, w końcu nie musiałam się obawiać, że nie odwzajemnia
moich uczuć.
-
yyy Natria?
-
hm?
-
słuchaj ja się tylko zastanawiam czy... czy nie byłabyś no.. ehem
moją dziewczyną? - podniosłam wzrok widziałam, że jest
zakłopotany. W zamian za odpowiedź czule go pocałowałam.
-
czyli się zgadzasz?
-
oczywiście kocham cię Harry – uśmiechnęłam się niego, a on
również do mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz