niedziela, 1 marca 2015

rozdział 13 " Zabawa w podchody i zimna kapiel"


- no co?! To nowa miotła!
- dobra, dobra. Jak ich zdejmiemy?- zapytał Harry wskazując na morze i niebo
- chyba nie musimy się nad tym zastanawiać – dodał Sączysmark i wskazał na przyjaciół lecących prosto na nich. Szybko wszyscy padli na piach, a oni przelecieli im nad głowami, lądując w wydmie głową. Reszta podbiegła do nich, przypatrując się bliźniakom. Już chcieli podejść kiedy nagle wyskoczyli z piachu
- mogliśmy zginąć... – powiedziała Szpadka
- no nie.. to co jeszcze raz?! - odpowiedział jej brat z podekscytowaniem
- o nie! Nie będzie następnego razu! Nie wolno wam ruszać magicznych rzeczy. Jasne?
- ale one są takie fajne – rzekł Mieczyk, ale kiedy dostrzegł surowe spojrzenie Natrii od razy zmienił zdanie.
- no dobra – rzekł smutno, a raczej udając smutnego i wtedy wraz z siostrą znowu gdzieś pobiegli, zapewne coś zbroić. Natria tylko ciężko westchnęła i powiedziała:
- oni tak zawsze?
- niestety tak
- o matko! Ja tu nie wytrzymam – powiedziała
- daj spokój z nami wytrzymujesz od pierwszego roku więc wytrzymasz z nimi przez jakiś czas – rzekł Harry, a jej się od razu przypomniała poranna rozmowa i to, że on ją słyszał. Dziwiło ją to, że jeszcze o tym nie wspomniał, ale to może dlatego, że są wraz z przyjaciółmi i nie chciał o tym mówić przy nim? Szybko powróciła do rzeczywistości, postanowiła, że będzie udawać jakby nigdy nic.
- no racja... bo wy to przecież dwa razy więksi idioci od nich na dodatek z różdżkami – uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnij uśmiech. Jego uśmiech był tak cudowny, że nogi jej uginały. Szybko odwróciła wzrok i powiedziała:
- to.. co robimy?
- my mamy trochę roboty musimy zlikwidować resztę pułapek na dzikie smoki, a wy możecie sobie tu pochodzić
- dobra-odpowiedział Harry
- tylko uważajcie na dzikie smoki – dodał Czkawka
- jasne..one już poznały gniew dzikiego smoka – wtrącił się Ian, wskazując na Natrię i Argeę
- ej no! Nie nasza wina! - oburzyła się Argea krzyżując ręce
- a nie? - zadrwił sobie, Argea już powoli sięgała do torebki po różdżkę, ale Natria ją powstrzymała
- ejejejej dajcie sobie już z tym spokój było minęło – zaczęła Natria
- no dobra – odburknęła Argea i stanęła obok przyjaciółki.
- okej to my lecimy uważajcie na siebie- pożegnał się się Czkawka i rozszedł się zresztą w kierunku lasu. Ewidentnie każdy z nich wiedział co ma robić i gdzie iść. Czarodzieje zostali sami na plaży, słońce nie było jeszcze jakoś specjalnie wysoko, co oznaczało, że nie ma jeszcze południa gdzieś ok. 10. Stali w ciszy nikt nie rozpoczął rozmowy, co nie było w ich stylu, zawsze mieli wspólny język, a teraz? Natria i Argea odeszły kawałek od chłopaków, usiadły w pobliżu skał i wody. Natria dotknęła skały pokryła się szronem, ale nie jakimś takim bezkształtu tym razem był to wzór jakiegoś kwiatu. Odwróciła wzrok do Argei, trzymała w dłoni muszelki i coś z nich robiła,pewnie jakąś bransoletkę.
- słuchaj- zaczęła niepewnie i cicho, Argea zwróciła wzrok na nią oczekując dalszej części – jak myślisz ile oni słyszeli z tej rozmowy?
- tak jak już ci mówiłam chyba coś słyszeli, ale nie jestem pewna od której części
- jak na razie nic o tym nie wspominają, co jest dobre
- niby dlaczego? W końcu Harry, jeśli w ogóle to słyszał, dowiedział się co do niego czujesz
- mam nadzieję, że nie
-oj no dlaczego?
- sama nie wiem, nie wiem w ogóle co się ze mną dzieje jak on jest tylko przy mnie czuję się jakoś.... jakoś... no nie wiem
- magicznie? Bezpieczniej?
- tak właśnie
- to jest właśnie uczucie miłości
- ehh no dobra zmieńmy może temat
- no okej, w takim razie weź mi to trochę oszroń- powiedziała podając bransoletkę Natrii
- no nie wiem..
- proszę – Natria ustąpiła, wzięła od Argei bransoletkę. Prawą ręka zrobiła okrągły ruch w powietrzu nad ozdobą. Z jej dłoni wyleciały kilka małych, skrzących się błękitem strużki. Po chwili bransoletką miała lekko oblodzone muszelki, ale taką cienką powłoką, że muszelki nie zmieniły swoich najdrobniejszych szczegółów. Cała błyszczała w promieniach słońca, nawet między muszelkami były drobne perełki z lodu, wyglądała ślicznie. Argea z Natrią szeroko się uśmiechnęły na ten widok.
- jest przepiękna! Dzięki! - wykrzyczała Argea zakładając ją sobie na rękę – widzisz sama, teraz wiesz już jak opanować tę moc
- co??
- no musisz panować nad strachem, wtedy pod tą jaskinią byłaś tak przerażona że nie kontrolowałaś tego dlatego zamrażałaś wszystko co popadnie
- rzeczywiście – rzekła spojrzała na swoje dłonie i uśmiechnęła się pod nosem
- ej a tak w ogóle co robią chłopaki? Coś mi tam za cicho
- mi tak samo. Lepiej sprawdźmy- odparła Natria podnosząc się z piasku, strzepała piasek ze spódnicy. Poszukiwała wzrokiem chłopaków, Argea również się rozglądała, ale ich nie dostrzegła.
- eeee gdzie oni są?
- nie mam pojęcia, przecież byli tam! – Natria wskazała miejsce gdzie niedawno stali Harry i Ian.
- ej! A to co? - Argea podbiegła gdzie była narysowana ogromną strzałka, zauważyła również nieopodal taką samą wskazywały one na las
- oni bawią się z nami w podchody!- wykrzyczała Argea
- jak dzieci..- westchnęła Natria
- o no chodź już! - Argea chwyciła rękę Natrii i pociągnęła ją za sobą. Doszły,a raczej dobiegły do drugiej wskazówki.
- to chyba tam- Natria pokiwała głową i obie poszły w kierunki drzew. Dotarły do granicy lasu, na jednym z drzew były wyryte dwie strzałki, trzeba było wybrać drogę.
- jak myślisz, którędy poszli? -zapytała Argea pocierając teatralnie brodę
- jedna strzałka wskazuje drogę prosto blisko granicy, a druga w głąb lasu. Sądzę, że nie poszli by do lasu ze względu na nas
- masz rację, czyli idziemy prosto – Argea zaczęła iść przodem, Natria spojrzała za siebie zdawało jej się, że coś usłyszała nerwowo sięgnęła do torebki
- hej! Idziesz?!
- tak! Już idę! - podbiegła do Argei, która się rozglądała za jakimikolwiek strzałkami. Niestety nic nie dostrzegała. Poszła dalej według wcześniejszej wskazówki, właśnie miała ruszać ku krzaku, ale przeszkodził jej w tym głos Natrii
- Argea! Chodź jest kolejna wskazówka!
- idę, idę!- znalazła Natrię przy jednych spróchniałym, pniu. Na nim był narysowany lew, czyli znak ich dormitorium w Gorgioz. Obok głowy lwa była narysowana mała strzałka którą prowadziła z powrotem na plaże. Poszły w tym kierunku, zobaczyły w oddali rzucającą się w oczy strzałę ułożoną z kamieni. Czym prędzej podbiegły do niej i ruszyły za jej kierunkiem, tym razem wskazywała płaskie skały, ułożone w taki sposób, że wyglądał jak pomost. Obejrzały się wkoło nigdzie ani śladu chłopaków.
- myślisz, że mamy wleźć na te skały? - zapytała Natria
- wiesz, że nawet nie wiem- odpowiedziała wzruszając ramionami- ale nie zaszkodzi wejść i zobaczyć – chwyciła Natrię z rękę i podeszła do skał. Powoli się wspinała na górę, a Natria w tym czasie dostrzegła inną metod wejścia.
- eee Argea?
- tak?
- tak są schodki – powiedziała ze śmiechem, Argea poparzyła na miejsce gdzie wskazywała przyjaciółka. Ciężko westchnęła i zeszła z dużego kamienia. Razem z nią weszła po schodkach, widok był bardzo ładny, rozległe, spokojne morze, niebo bezchmurne. Zachwyciły się tym widokiem, zupełnie nie zwróciły uwagi na czających się z tyłu chłopaków.
- czekaj, a one umieją pływać? - zapytała prawie bezgłośnie Harry Iana
- na pewno, przecież w lecie wybierają się razem nad jezioro- nadal szli cicho byli już tak blisko dziewczyn. Ich plan polegał na tym aby je trochę rozerwać i rozweselić, ciągle były nieco przygaszone tym, że opuścili Gorgioz. No ale przecież nie na zawsze, była to ich wspólna decyzja jeśli chodzi tą misję.
- ciekawe po co chłopaki nas tu przyprowadzili skoro ich tu nie mam- zagadała Argea
- nie wiem, ostatnio są jacyś dziwni i w ogóle – dodała Natria, chłopcy spojrzeli na siebie porozumiewawczo, Ian szybko chwycił Argeę, a Harry oczywiście Natrię. Obie się przestraszyły i nim się obejrzały wylądowały w wodzie, szybko wypłynęły na powierzchnię. Wypluły wodę, którą się o mało nie zakrzsztusiły. Fryzury dziewczyn były całkiem pozmieniane, ociekały wodą i były nawet na nich wodorosty, jedyne co zostało nie naruszone to makijaż, który jakoś wcale nie spłynął za sprawą wody. Zdezorientowane popatrzyły na śmiejących się chłopaków, ledwo co łapali oddech. Jak najprędzej wyszły z wody, Harry i Ian również podeszli do nich, lecz z dystansem. Miały szczęście, że użyły magicznych cieni i tuszu przez co nie łatwo było się pozbyć makijażu. Teraz były oburzone i wściekłe na przyjaciół.
- co wam strzeliło do tego durnowatego łba?! - wykrzyczała Natria, wyjmują nerwowo wodorosty z włosów
- przez was jesteśmy całe mokre, a nie mamy żadnych suchych ciuchów! Zaraz to ja was tak urządzę!! - tym razem to pogroziła im Argea
- ej no spokojnie – powiedział Ian wyciągając przed siebie ręce
- spokojnie? Spokojnie?! Ja ci zaraz dam spokojnie!- Argea tym razem szybkim krokiem znalazła się przy Ianie i waliła go ręką w głowę. Harry się przysunął do Natrii, aby baczniej obserwować tą zabawną sytuację. Wyglądało to komicznie, on próbował się bronić, ale nie mógł jej przecież uderzyć. A ona uderzała i uderzała w końcu Ian złapał ją za dłonie przez co nie mogła go powtórnie uderzyć. Spojrzała na niego groźnie
- puść mnie!
- a nie będziesz mnie biła?
- a nie będziesz mnie więcej wrzucał do wody?-odpowiedziała pytaniem ten się uśmiechną i ją puścił, szybko wróciła do Natrii, która już wyciągnęła wodorosty i rozplątała resztki swojego koka.
- i jak lepiej? - zapytał Harry
- ale o co ci chodzi? Wrzuciliście nas do wody!- krzyknęła Natria rozczesując palcami włosy- zresztą dlaczego to zrobiliście?!
- chcieliśmy was trochę rozbawić-wyjaśnił Ian stojąc daleko od Argei
- rozbawić? To coś się wam nie udało bo jak na razie to ja jestem wściekła- rzekła Natria-ubranie całe przemoczone, buty tak samo, włosy są nie do ogarnięcia, macie szczęście, że makijaż jest cały bo inaczej byłoby po was- rzuciła im srogie spojrzenie i odeszła nieco dalej razem w Argeą
- ej no co wy? Chyba się nie gniewacie? - zapytał Ian robiąc przy tym oczy szczeniaczka, one się nawet nie odwróciły, ignorowały ich
- ej no! My chcemy was pocieszy i w ogóle, a wy się obrażacie? - zapytał Harry, wyprzedził dziewczyny i szedł teraz przodem do nich. Następnie dołączył do niego Ian. Spojrzały na nich spod tych mokrych grzywek, które niesfornie opadały im na oczy.
- no więc? Macie nam to za złe? - powtórzył Ian swoje pytanie, a Harry się błagalnie uśmiechną do Natrii, która od rozmiękła
- no okej - westchnęła-ale proszę nie róbcie tak więcej. Dobra? - dodała już spokojniejszym tonem. Chłopcy kiwnęli głowami, oni to jednak wiedzieli jak je udobruchać. Znaleźli sobie miejsce gdzie mogli odpocząć. Dziewczyny usiadły w słońcu, aby się trochę wysuszyć, a chłopaki w cieniu pod drzewem które sobie rosło samotnie na plaży. Minęło pół godziny, dziewczyny żywo o czymś rozmawiały, co jakiś czas Natria tam coś oszraniała na prośbę Argei. Chłopakom ewidentnie się już znudziło siedzenie pod drzewem, więc się dołączyli do dziewczyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz