- no co?! To nowa
miotła!
- dobra, dobra. Jak
ich zdejmiemy?- zapytał Harry wskazując na morze i niebo
- chyba nie musimy
się nad tym zastanawiać – dodał Sączysmark i wskazał na
przyjaciół lecących prosto na nich. Szybko wszyscy padli na piach,
a oni przelecieli im nad głowami, lądując w wydmie głową. Reszta
podbiegła do nich, przypatrując się bliźniakom. Już chcieli
podejść kiedy nagle wyskoczyli z piachu
- mogliśmy
zginąć... – powiedziała Szpadka
- no nie.. to co
jeszcze raz?! - odpowiedział jej brat z podekscytowaniem
- o nie! Nie będzie
następnego razu! Nie wolno wam ruszać magicznych rzeczy. Jasne?
- ale one są takie
fajne – rzekł Mieczyk, ale kiedy dostrzegł surowe spojrzenie
Natrii od razy zmienił zdanie.
- no dobra –
rzekł smutno, a raczej udając smutnego i wtedy wraz z siostrą
znowu gdzieś pobiegli, zapewne coś zbroić. Natria tylko ciężko
westchnęła i powiedziała:
- oni tak zawsze?
- niestety tak
- o matko! Ja tu
nie wytrzymam – powiedziała
- daj spokój z
nami wytrzymujesz od pierwszego roku więc wytrzymasz z nimi przez
jakiś czas – rzekł Harry, a jej się od razu przypomniała
poranna rozmowa i to, że on ją słyszał. Dziwiło ją to, że
jeszcze o tym nie wspomniał, ale to może dlatego, że są wraz z
przyjaciółmi i nie chciał o tym mówić przy nim? Szybko powróciła
do rzeczywistości, postanowiła, że będzie udawać jakby nigdy
nic.
- no racja... bo wy
to przecież dwa razy więksi idioci od nich na dodatek z różdżkami
– uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnij uśmiech. Jego
uśmiech był tak cudowny, że nogi jej uginały. Szybko odwróciła
wzrok i powiedziała:
- to.. co robimy?
- my mamy trochę
roboty musimy zlikwidować resztę pułapek na dzikie smoki, a wy
możecie sobie tu pochodzić
-
dobra-odpowiedział Harry
- tylko uważajcie
na dzikie smoki – dodał Czkawka
- jasne..one już
poznały gniew dzikiego smoka – wtrącił się Ian, wskazując na
Natrię i Argeę
- ej no! Nie nasza
wina! - oburzyła się Argea krzyżując ręce
- a nie? - zadrwił
sobie, Argea już powoli sięgała do torebki po różdżkę, ale
Natria ją powstrzymała
- ejejejej dajcie
sobie już z tym spokój było minęło – zaczęła Natria
- no dobra –
odburknęła Argea i stanęła obok przyjaciółki.
- okej to my lecimy
uważajcie na siebie- pożegnał się się Czkawka i rozszedł się
zresztą w kierunku lasu. Ewidentnie każdy z nich wiedział co ma
robić i gdzie iść. Czarodzieje zostali sami na plaży, słońce
nie było jeszcze jakoś specjalnie wysoko, co oznaczało, że nie ma
jeszcze południa gdzieś ok. 10. Stali w ciszy nikt nie rozpoczął
rozmowy, co nie było w ich stylu, zawsze mieli wspólny język, a
teraz? Natria i Argea odeszły kawałek od chłopaków, usiadły w
pobliżu skał i wody. Natria dotknęła skały pokryła się
szronem, ale nie jakimś takim bezkształtu tym razem był to wzór
jakiegoś kwiatu. Odwróciła wzrok do Argei, trzymała w dłoni
muszelki i coś z nich robiła,pewnie jakąś bransoletkę.
- słuchaj- zaczęła
niepewnie i cicho, Argea zwróciła wzrok na nią oczekując dalszej
części – jak myślisz ile oni słyszeli z tej rozmowy?
- tak jak już ci
mówiłam chyba coś słyszeli, ale nie jestem pewna od której
części
- jak na razie nic
o tym nie wspominają, co jest dobre
- niby dlaczego? W
końcu Harry, jeśli w ogóle to słyszał, dowiedział się co do
niego czujesz
- mam nadzieję, że
nie
-oj no dlaczego?
- sama nie wiem,
nie wiem w ogóle co się ze mną dzieje jak on jest tylko przy mnie
czuję się jakoś.... jakoś... no nie wiem
- magicznie?
Bezpieczniej?
- tak właśnie
- to jest właśnie
uczucie miłości
- ehh no dobra
zmieńmy może temat
- no okej, w takim
razie weź mi to trochę oszroń- powiedziała podając bransoletkę
Natrii
- no nie wiem..
- proszę –
Natria ustąpiła, wzięła od Argei bransoletkę. Prawą ręka
zrobiła okrągły ruch w powietrzu nad ozdobą. Z jej dłoni
wyleciały kilka małych, skrzących się błękitem strużki. Po
chwili bransoletką miała lekko oblodzone muszelki, ale taką cienką
powłoką, że muszelki nie zmieniły swoich najdrobniejszych
szczegółów. Cała błyszczała w promieniach słońca, nawet
między muszelkami były drobne perełki z lodu, wyglądała
ślicznie. Argea z Natrią szeroko się uśmiechnęły na ten widok.
- jest przepiękna!
Dzięki! - wykrzyczała Argea zakładając ją sobie na rękę –
widzisz sama, teraz wiesz już jak opanować tę moc
- co??
- no musisz panować
nad strachem, wtedy pod tą jaskinią byłaś tak przerażona że nie
kontrolowałaś tego dlatego zamrażałaś wszystko co popadnie
- rzeczywiście –
rzekła spojrzała na swoje dłonie i uśmiechnęła się pod nosem
- ej a tak w ogóle
co robią chłopaki? Coś mi tam za cicho
- mi tak samo.
Lepiej sprawdźmy- odparła Natria podnosząc się z piasku,
strzepała piasek ze spódnicy. Poszukiwała wzrokiem chłopaków,
Argea również się rozglądała, ale ich nie dostrzegła.
- eeee gdzie oni
są?
- nie mam pojęcia,
przecież byli tam! – Natria wskazała miejsce gdzie niedawno stali
Harry i Ian.
- ej! A to co? -
Argea podbiegła gdzie była narysowana ogromną strzałka, zauważyła
również nieopodal taką samą wskazywały one na las
- oni bawią się z
nami w podchody!- wykrzyczała Argea
- jak dzieci..-
westchnęła Natria
- o no chodź już!
- Argea chwyciła rękę Natrii i pociągnęła ją za sobą.
Doszły,a raczej dobiegły do drugiej wskazówki.
- to chyba tam-
Natria pokiwała głową i obie poszły w kierunki drzew. Dotarły do
granicy lasu, na jednym z drzew były wyryte dwie strzałki, trzeba
było wybrać drogę.
- jak myślisz,
którędy poszli? -zapytała Argea pocierając teatralnie brodę
- jedna strzałka
wskazuje drogę prosto blisko granicy, a druga w głąb lasu. Sądzę,
że nie poszli by do lasu ze względu na nas
- masz rację,
czyli idziemy prosto – Argea zaczęła iść przodem, Natria
spojrzała za siebie zdawało jej się, że coś usłyszała nerwowo
sięgnęła do torebki
- hej! Idziesz?!
- tak! Już idę! -
podbiegła do Argei, która się rozglądała za jakimikolwiek
strzałkami. Niestety nic nie dostrzegała. Poszła dalej według
wcześniejszej wskazówki, właśnie miała ruszać ku krzaku, ale
przeszkodził jej w tym głos Natrii
- Argea! Chodź
jest kolejna wskazówka!
- idę, idę!-
znalazła Natrię przy jednych spróchniałym, pniu. Na nim był
narysowany lew, czyli znak ich dormitorium w Gorgioz. Obok głowy lwa
była narysowana mała strzałka którą prowadziła z powrotem na
plaże. Poszły w tym kierunku, zobaczyły w oddali rzucającą się
w oczy strzałę ułożoną z kamieni. Czym prędzej podbiegły do
niej i ruszyły za jej kierunkiem, tym razem wskazywała płaskie
skały, ułożone w taki sposób, że wyglądał jak pomost.
Obejrzały się wkoło nigdzie ani śladu chłopaków.
- myślisz, że
mamy wleźć na te skały? - zapytała Natria
- wiesz, że nawet
nie wiem- odpowiedziała wzruszając ramionami- ale nie zaszkodzi
wejść i zobaczyć – chwyciła Natrię z rękę i podeszła do
skał. Powoli się wspinała na górę, a Natria w tym czasie
dostrzegła inną metod wejścia.
- eee Argea?
- tak?
- tak są schodki –
powiedziała ze śmiechem, Argea poparzyła na miejsce gdzie
wskazywała przyjaciółka. Ciężko westchnęła i zeszła z dużego
kamienia. Razem z nią weszła po schodkach, widok był bardzo ładny,
rozległe, spokojne morze, niebo bezchmurne. Zachwyciły się tym
widokiem, zupełnie nie zwróciły uwagi na czających się z tyłu
chłopaków.
- czekaj, a one
umieją pływać? - zapytała prawie bezgłośnie Harry Iana
- na pewno,
przecież w lecie wybierają się razem nad jezioro- nadal szli cicho
byli już tak blisko dziewczyn. Ich plan polegał na tym aby je
trochę rozerwać i rozweselić, ciągle były nieco przygaszone tym,
że opuścili Gorgioz. No ale przecież nie na zawsze, była to ich
wspólna decyzja jeśli chodzi tą misję.
- ciekawe po co
chłopaki nas tu przyprowadzili skoro ich tu nie mam- zagadała Argea
- nie wiem,
ostatnio są jacyś dziwni i w ogóle – dodała Natria, chłopcy
spojrzeli na siebie porozumiewawczo, Ian szybko chwycił Argeę, a
Harry oczywiście Natrię. Obie się przestraszyły i nim się
obejrzały wylądowały w wodzie, szybko wypłynęły na
powierzchnię. Wypluły wodę, którą się o mało nie
zakrzsztusiły. Fryzury dziewczyn były całkiem pozmieniane,
ociekały wodą i były nawet na nich wodorosty, jedyne co zostało
nie naruszone to makijaż, który jakoś wcale nie spłynął za
sprawą wody. Zdezorientowane popatrzyły na śmiejących się
chłopaków, ledwo co łapali oddech. Jak najprędzej wyszły z wody,
Harry i Ian również podeszli do nich, lecz z dystansem. Miały
szczęście, że użyły magicznych cieni i tuszu przez co nie łatwo
było się pozbyć makijażu. Teraz były oburzone i wściekłe na
przyjaciół.
- co wam strzeliło
do tego durnowatego łba?! - wykrzyczała Natria, wyjmują nerwowo
wodorosty z włosów
- przez was
jesteśmy całe mokre, a nie mamy żadnych suchych ciuchów! Zaraz to
ja was tak urządzę!! - tym razem to pogroziła im Argea
- ej no spokojnie –
powiedział Ian wyciągając przed siebie ręce
- spokojnie?
Spokojnie?! Ja ci zaraz dam spokojnie!- Argea tym razem szybkim
krokiem znalazła się przy Ianie i waliła go ręką w głowę.
Harry się przysunął do Natrii, aby baczniej obserwować tą
zabawną sytuację. Wyglądało to komicznie, on próbował się
bronić, ale nie mógł jej przecież uderzyć. A ona uderzała i
uderzała w końcu Ian złapał ją za dłonie przez co nie mogła go
powtórnie uderzyć. Spojrzała na niego groźnie
- puść mnie!
- a nie będziesz
mnie biła?
- a nie będziesz
mnie więcej wrzucał do wody?-odpowiedziała pytaniem ten się
uśmiechną i ją puścił, szybko wróciła do Natrii, która już
wyciągnęła wodorosty i rozplątała resztki swojego koka.
- i jak lepiej? -
zapytał Harry
- ale o co ci
chodzi? Wrzuciliście nas do wody!- krzyknęła Natria rozczesując
palcami włosy- zresztą dlaczego to zrobiliście?!
- chcieliśmy was
trochę rozbawić-wyjaśnił Ian stojąc daleko od Argei
- rozbawić? To coś
się wam nie udało bo jak na razie to ja jestem wściekła- rzekła
Natria-ubranie całe przemoczone, buty tak samo, włosy są nie do
ogarnięcia, macie szczęście, że makijaż jest cały bo inaczej
byłoby po was- rzuciła im srogie spojrzenie i odeszła nieco dalej
razem w Argeą
- ej no co wy?
Chyba się nie gniewacie? - zapytał Ian robiąc przy tym oczy
szczeniaczka, one się nawet nie odwróciły, ignorowały ich
- ej no! My chcemy
was pocieszy i w ogóle, a wy się obrażacie? - zapytał Harry,
wyprzedził dziewczyny i szedł teraz przodem do nich. Następnie
dołączył do niego Ian. Spojrzały na nich spod tych mokrych
grzywek, które niesfornie opadały im na oczy.
- no więc? Macie
nam to za złe? - powtórzył Ian swoje pytanie, a Harry się
błagalnie uśmiechną do Natrii, która od rozmiękła
- no okej -
westchnęła-ale proszę nie róbcie tak więcej. Dobra? - dodała
już spokojniejszym tonem. Chłopcy kiwnęli głowami, oni to jednak
wiedzieli jak je udobruchać. Znaleźli sobie miejsce gdzie mogli
odpocząć. Dziewczyny usiadły w słońcu, aby się trochę
wysuszyć, a chłopaki w cieniu pod drzewem które sobie rosło
samotnie na plaży. Minęło pół godziny, dziewczyny żywo o czymś
rozmawiały, co jakiś czas Natria tam coś oszraniała na prośbę
Argei. Chłopakom ewidentnie się już znudziło siedzenie pod
drzewem, więc się dołączyli do dziewczyn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz